You are currently viewing Pierwsza lekcja: cierpliwość

Pierwsza lekcja: cierpliwość

Od przeprowadzki minęły już trzy miesiące. Przez ten czas mieliśmy wiele wzlotów i upadków. Bywają dni, kiedy patrzymy na świat przez różowe okulary. Wszystko jest piękne i wspaniałe a przyszłość rysuje się w kolorowych barwach. Ale po nich przychodzą te gorsze, kiedy nic się nie udaje, a każda nawet najdrobniejsza kwestia urasta do problemu nie do przejścia.

Rzuciliśmy się na głęboką wodę. Spójrzmy prawdzie w oczy, co my wiemy o mieszkaniu na wsi? Co my wiemy o zajmowaniu się domem? Co wiemy o doglądaniu ogrodu?
Na wszystkie trzy pytania odpowiedź brzmi: NIC.

Ale wychodzimy z założenia, że wszystkiego da się nauczyć. Nauczyć albo zlecić, oddelegować 🙂
To drugie rozwiązanie powinno być nawet łatwiejsze. Zlecasz, ktoś wykonuje, płacisz – po sprawie. I w idealnym świecie tak by to wyglądało, ale na szczęście nie żyjemy w idealnym świecie. Tam to by dopiero życie było nudne.

Najważniejsze, czego się do tej pory nauczyliśmy to nie przyzwyczajanie się do żadnych terminów i umów. To, że ktoś powie, że przyjdzie, nic jeszcze nie znaczy. Uczymy się cierpliwości. Po pierwsze, na wsi nikomu się nie spieszy. Po drugie, mało komu się tutaj cokolwiek chce.

Od poprzedniego wpisu minął prawie miesiąc. Był to bardzo pracowity czas. Zaraz po tym, jak napisałem, że mamy ekipę i zaczynamy remont, ekipa się na nas wypięła. Nawet nas o tym nie informując. Gdybym nie zadzwonił potwierdzić terminy, nie dowiedzielibyśmy się, że oni już tego nie chcą robić.
Znaleźliśmy nową ekipę.

Do pomocy w skuwaniu tynku miało przyjść już kilka osób. Nikt się nie pojawił.
Kurier z kanapą nie przyjechał, bo nie zdążył.
Hydraulik miał być wczoraj rano. Nadal czekamy.
I tak jest na każdym kroku. Nie wiem czemu w tym kraju każde, nawet najdrobniejsze zadanie urasta do rangi problemu. Czy w innych miejscach jest tak samo?

Po kilku takich dniach, tygodniach, miesiącach załatwiania drobnych spraw człowiek zaczyna doceniać każdą osobę, która po prostu działa. A takich ludzi też tu na szczęście spotykamy. Takich dla których nic nie jest niemożliwe do zrobienia.
Mam szczerą nadzieję, że to właśnie tymi ludźmi będziemy się otaczać i że my sami tacy właśnie będziemy dla naszych gości. Pozytywnie nastawieni do życia i otwarci na wszystko co nam ze sobą przywiozą. (Oczywiście nie wszystko, gdyż regulamin Malinowej Kuźni niedługo spiszemy i wszystko to, co będzie sprzeczne z owym regulaminem, nie będzie mile widziane, ale nie będzie tego dużo 🙂

O tymczasem trzymajcie kciuki, żeby remont zaczął się tym razem już zgodnie z planem.

P.S. Na zdjęciu uchwycony dzisiaj pająk z ofiarą. Nie ma nic wspólnego z treścią wpisu. Po prostu uznałem, że warto go uwiecznić 🙂

Ten post ma 137 komentarzy

Dodaj komentarz