Kilka lat temu miałem powracający sen. Śniło mi się, że jadę wąską drogą. Po obu jej stronach wiją się strumyki bądź kanały z kamiennymi brzegami. Droga jest kręta i bardzo wąska, a ja pędzę. Ogarnia mnie strach, że wypadnę i wyląduję w wodzie, albo z naprzeciwka wyjedzie samochód z którym się zderzymy. Boję się, ale nie zwalniam.
Rozglądam się dookoła i widzę przy drodze, zaraz za strumykiem, piękne stare domy, a wokół nich zadbane, ale jednocześnie dzikie ogrody z dużymi wiekowymi drzewami, huśtawkami dla dzieci, altankami i równo przyciętym krzaczkami, bądź dziko rosnącymi różami. Jadę coraz szybciej i myślę sobie, że tu jest pięknie. W życiu nie widziałem ładniejszego miejsca. Żałuję, że jestem tylko przejazdem, ale jest tak wąsko, że nawet nie mam jak się zatrzymać.
Budzę się i jeszcze przez jakiś czas towarzyszy mi strach połączony z zauroczeniem. Myślę sobie, że chciałbym znaleźć to miejsce. Zastanawiam się, gdzie to może być. Czy to Francja, Włochy, a może Wielka Brytania, gdzieś na irlandzkich bezdrożach? Obiecuję sobie, że kiedyś tam pojadę. Kiedyś. Tymczasem wracam do mojej codzienności.
Przypomniał mi się ten sen kilka dni tygodni temu. Jechałem gdzieś. Może do Jeleniej Góry, a może w zupełnie inne miejsce. Rozglądam się i… widzę obrazek z mojego snu. Kręta droga, strumyczki i kamienne mostki prowadzące do starych dwustoletnich domów otoczonych dostojnymi drzewami, zielonymi trawniczkami i bujnie rosnącymi kwiatami.
Ja wiem, że życie to nie bajka, ale na dzisiaj mogę powiedzieć, że moje życie jest snem. Snem który sobie wyśniłem wiele lat temu i nieoczekiwanie się spełnił. Nie wiem jeszcze jaki to rodzaj snu był. Czy ten miły (oby) czy może koszmar. Pamiętam, że we śnie byłem zachwycony (tak jak jestem teraz), ale również bałem się (zupełnie jak boję się teraz). Może przyjdzie nowy sen i poznam dalszą część historii. A może będę musiał poczekać i po prostu tę historię przeżyć.